Nie siedzieliśmy zbyt długo
ponieważ zauważyliśmy chodzących w kółko przyjaciół. Schowaliśmy się za krzaki
śledząc ich wzrokiem.
- Liam patrz! Oni siadają tam gdzie my... - wyszeptałam.
Nie odpowiedział tylko ciągnąc mnie za koszulkę zaprowadził do pobliskiej kawiarni: " Meat Love loco". Jest tam zazwyczaj o tej porze mało ludzi. Zamówiliśmy sok i ciastko. Gdy usiedliśmy przy stoliku koło okna Liam powiedział, że zaraz przyjdzie. Nie wiedziałam o
co chodzi... Podszedł do lady i poprosił kelnera o jakieś kartki i długopis. Wziął je i usiadł koło mnie.
- Tu mamy kartkę i zapiszemy co na tym pikniku będzie, ok?
- No dobra...
Po chwili mój plan wyglądał tak:
1. Ciastka z musem czekoladowym.
2. Przeróżne soki.
3. Smakowite mini burgery.
4. Jabłecznik z odrobiną cynamonu.
Natomiast plan Liam'a wyglądał całkiem inaczej, a mianowicie:
1. Najważniejsze to wino białe oraz czerwone.
2. Deser składający się z samych owoców do tego porcja lodów.
3. Mini kanapki.
4. Szaszłyki z: bekonu i mięsa.
On to zaplanował wyżerkę. Mmm... Już mam na to wszystko ochotę!
- No okej... Czyli mamy różne pomysły... To wino, ciastka, deser, mini kanapki zostawiamy?- spytałam. - Jasne. To chodź wracamy do domu robić...
- Ale czekaj! Chodź pójdziemy do nich.. Na tą "łączkę"
Nie usłyszałam odpowiedzi. Znowu.. Podeszliśmy do nich i wystraszyliśmy. Ich min nie zapomnę nigdy.
- Hahaha! Gdybyście widzieli swoje miny! Haha - odparł Liam.
- To nie było śmieszne... - odpowiedziała Julia.
- Mamy taki plan z Liam’em..- ciągnęłam dalej - by zrobić piknik. Co wy na to ?
- Czemu nie? - wyszeptał Zayn.
- To my się zbieramy! Gdy doszliśmy do domu mieliśmy nadzieję, że nikogo nie ma. Podeszłam do kuchni i otwarłam lodówkę.
- LIAM! Lodówka jest pusta...
- To pojedź do sklepu, a ja tu zostanę i zajmę się resztą.
- No dobra, ale nie mam auta. Taki mały problem… - wyrzekłam.
- Trzymaj! - rzucił mi kluczyki do czerwonego mercedesa. Był cudowny.
Po jakiś 10 minutach byłam już w hipermarkecie. No to muszę kupić: owoce, lody, wino białe i czerwone, ciastka z musem czekoladowym, i chleb (oraz coś do tego). Po niecałej godzinie wyszłam z wszystkimi zakupami. Byłam zadowolona. Gdy doszłam do długo szukanego auta, ujrzałam przebitą oponę.
- Kto mi to mógł zrobić?- mówiłam sama do siebie.
Postanowiłam przejechać się autobusem. Dotarłam do domu po jakiś dwóch godzinach! Były straszne korki.
- No wreszcie- odparł Liam - A gdzie masz auto?
- No wiesz pękła opona i przejechałam się autobusem... Jutro po niego pojedziemy, okej?
Swoim zwyczajem nie odpowiedział. Wzięliśmy się do roboty. Po trzech godzinach ciężkiej pracy wszystko było gotowe. Zadzwoniłam do reszty i poinformowałam, że za półgodziny będziemy. Wzięliśmy przekąski i duży koc. W parku rozłożyliśmy go i wszyscy rzucili się na jedzenie. Julia siedziała koło Zayn'a, ja koło Liam'a, a Lou koło Laury. Harry i Niall siedzieli troszkę dalej.
Po skończonej "imprezie" byłam zadowolona. Wszystko poszło tak jak sobie wyobrażałam. Wróciliśmy do domu, a Julia nawet się nie dowiedziała o zaistniałej sytuacji z jej rodzicami. Do czasu... - Carolin! - zawołała mnie Julia. - Nie wiesz co tu robili moi rodzice? Zostawili mi list, żebym do nich zadzwoniła...
- A bo wiesz... Byliśmy w wannie z Liam’em. I oni weszli... Ja Cię bardzo przepraszam...
- Przestań! Przynajmniej było zabawnie. - zaśmiała się - A no wiesz... Byliście goli ?- ciągnęła dalej.
- NIE! Przestań... - popchnęłam ją lekko.
Poprosiłam Julię i Laurę by mnie odprowadziły do domu. Wszystko im opowiedziałam o zaistniałej sytuacji w łazience. Cały czas się śmiałyśmy, dawno tak nie było... W ogródku była piękna ławka i właśnie na niej usiadłyśmy.. Rozmawiałyśmy z dobre 20 minut. Stwierdziłam, że pójdę już do domu. Pożegnałam się i weszłam.
- Mamo! Halo, gdzie jesteś?
- Gdzie się szwędałaś? Dwa dni Cię w domu nie było! Masz szlaban! - ze zdenerwowaniem w głosie odrzekła moja mama.
- Ale mamo... - przerwała mi każąc iść do pokoju.
Wchodząc po schodach zauważyłam coś dziwnego były one mianowicie inne..
- Liam patrz! Oni siadają tam gdzie my... - wyszeptałam.
Nie odpowiedział tylko ciągnąc mnie za koszulkę zaprowadził do pobliskiej kawiarni: " Meat Love loco". Jest tam zazwyczaj o tej porze mało ludzi. Zamówiliśmy sok i ciastko. Gdy usiedliśmy przy stoliku koło okna Liam powiedział, że zaraz przyjdzie. Nie wiedziałam o
co chodzi... Podszedł do lady i poprosił kelnera o jakieś kartki i długopis. Wziął je i usiadł koło mnie.
- Tu mamy kartkę i zapiszemy co na tym pikniku będzie, ok?
- No dobra...
Po chwili mój plan wyglądał tak:
1. Ciastka z musem czekoladowym.
2. Przeróżne soki.
3. Smakowite mini burgery.
4. Jabłecznik z odrobiną cynamonu.
Natomiast plan Liam'a wyglądał całkiem inaczej, a mianowicie:
1. Najważniejsze to wino białe oraz czerwone.
2. Deser składający się z samych owoców do tego porcja lodów.
3. Mini kanapki.
4. Szaszłyki z: bekonu i mięsa.
On to zaplanował wyżerkę. Mmm... Już mam na to wszystko ochotę!
- No okej... Czyli mamy różne pomysły... To wino, ciastka, deser, mini kanapki zostawiamy?- spytałam. - Jasne. To chodź wracamy do domu robić...
- Ale czekaj! Chodź pójdziemy do nich.. Na tą "łączkę"
Nie usłyszałam odpowiedzi. Znowu.. Podeszliśmy do nich i wystraszyliśmy. Ich min nie zapomnę nigdy.
- Hahaha! Gdybyście widzieli swoje miny! Haha - odparł Liam.
- To nie było śmieszne... - odpowiedziała Julia.
- Mamy taki plan z Liam’em..- ciągnęłam dalej - by zrobić piknik. Co wy na to ?
- Czemu nie? - wyszeptał Zayn.
- To my się zbieramy! Gdy doszliśmy do domu mieliśmy nadzieję, że nikogo nie ma. Podeszłam do kuchni i otwarłam lodówkę.
- LIAM! Lodówka jest pusta...
- To pojedź do sklepu, a ja tu zostanę i zajmę się resztą.
- No dobra, ale nie mam auta. Taki mały problem… - wyrzekłam.
- Trzymaj! - rzucił mi kluczyki do czerwonego mercedesa. Był cudowny.
Po jakiś 10 minutach byłam już w hipermarkecie. No to muszę kupić: owoce, lody, wino białe i czerwone, ciastka z musem czekoladowym, i chleb (oraz coś do tego). Po niecałej godzinie wyszłam z wszystkimi zakupami. Byłam zadowolona. Gdy doszłam do długo szukanego auta, ujrzałam przebitą oponę.
- Kto mi to mógł zrobić?- mówiłam sama do siebie.
Postanowiłam przejechać się autobusem. Dotarłam do domu po jakiś dwóch godzinach! Były straszne korki.
- No wreszcie- odparł Liam - A gdzie masz auto?
- No wiesz pękła opona i przejechałam się autobusem... Jutro po niego pojedziemy, okej?
Swoim zwyczajem nie odpowiedział. Wzięliśmy się do roboty. Po trzech godzinach ciężkiej pracy wszystko było gotowe. Zadzwoniłam do reszty i poinformowałam, że za półgodziny będziemy. Wzięliśmy przekąski i duży koc. W parku rozłożyliśmy go i wszyscy rzucili się na jedzenie. Julia siedziała koło Zayn'a, ja koło Liam'a, a Lou koło Laury. Harry i Niall siedzieli troszkę dalej.
Po skończonej "imprezie" byłam zadowolona. Wszystko poszło tak jak sobie wyobrażałam. Wróciliśmy do domu, a Julia nawet się nie dowiedziała o zaistniałej sytuacji z jej rodzicami. Do czasu... - Carolin! - zawołała mnie Julia. - Nie wiesz co tu robili moi rodzice? Zostawili mi list, żebym do nich zadzwoniła...
- A bo wiesz... Byliśmy w wannie z Liam’em. I oni weszli... Ja Cię bardzo przepraszam...
- Przestań! Przynajmniej było zabawnie. - zaśmiała się - A no wiesz... Byliście goli ?- ciągnęła dalej.
- NIE! Przestań... - popchnęłam ją lekko.
Poprosiłam Julię i Laurę by mnie odprowadziły do domu. Wszystko im opowiedziałam o zaistniałej sytuacji w łazience. Cały czas się śmiałyśmy, dawno tak nie było... W ogródku była piękna ławka i właśnie na niej usiadłyśmy.. Rozmawiałyśmy z dobre 20 minut. Stwierdziłam, że pójdę już do domu. Pożegnałam się i weszłam.
- Mamo! Halo, gdzie jesteś?
- Gdzie się szwędałaś? Dwa dni Cię w domu nie było! Masz szlaban! - ze zdenerwowaniem w głosie odrzekła moja mama.
- Ale mamo... - przerwała mi każąc iść do pokoju.
Wchodząc po schodach zauważyłam coś dziwnego były one mianowicie inne..